piątek, 25 stycznia 2013

Rozdział 8

8. Od dziesięciu lat nie potrafię pokochać nikogo innego!

Oliwia
       Bartek już nie próbował mnie namawiać do wyznania prawdy Łukaszowi, bo zagroziłam mu wypędzeniem z domu. W obliczu jego kontuzji był to istotny argument. Moje relacje z Żygadłą się ustabilizowały. Wróciły na stopę czysto przyjacielską. Jednym słowem – spokój. Kurek walczył z kontuzją, Łukasz zawzięcie trenował i grał, a ja codziennie odwiedzałam korty, żeby wspomóc swoje podopieczne. Mijał dzień za dniem we względnym spokoju. Jak w jakiejś telenoweli, kurczę. Aczkolwiek monotonia czasami jest bardzo dobra, uspokaja człowieka wewnętrznie i pozwala mu zatrzymać się chociaż na chwilę. Chociaż w moim przypadku pogłębiła ona nieco nostalgię, która od jakiegoś czasu kryła się w moim sercu.
       Przerażała mnie chwilowa pustka i cisza, jaka panowała w naszym domu. Włączyłam więc wieżę i puściłam jakieś polskie piosenki, żeby chociaż na chwilę zapomnieć o tym, że tkwię w Moskwie, setki kilometrów od ojczyzny. „Nie płacz Ewka, bo tu miejsca brak na twe babskie łzy. Po ulicy Miłość hula wiatr wśród rozbitych szyb…” – wtórowałam wokaliście, jednocześnie zamiatając podłogę w salonie.
- Tęsknisz za Polską, co? – wzdrygnęłam się na dźwięk głosu Kurka, a on do mnie podszedł i porwał mnie do tańca. Objął mnie w pasie, a ja zawiesiłam ręce na jego szyi i zaczęliśmy się kołysać w rytm piosenki.
- Trochę… - odparłam po chwili.
- Kiedy ostatni raz tam byłaś? – zapytał.
- Ja wiem… Na święta?
- Wielkanocne?
- Nie, Bożego Narodzenia… Dwa lata temu.
- Naprawdę?
- Tak, jeszcze wtedy mieszkałam we Włoszech.
- W takim razie lecisz razem ze mną i Dynamem za tydzień do Łodzi – oznajmił radośnie.
- Ale… - zaczęłam, lecz on przyłożył palec do moich ust i nie pozwolił mi nic powiedzieć.
- Nie ma żadnego „ale”. Lecisz i już – powiedział stanowczo, a ja wtuliłam się w jego tors. – Patrz, poeci śliczny prawdy sens roztrwonili w grach, w półlitrówkach pustych SOS wysyłają w świat – nucił mi we włosy, a ja poczułam wszechogarniający mnie spokój.
- Dziękuję – szepnęłam, patrząc w jego niebieskie tęczówki i pocałowałam go w policzek.
- Przestań, bo się zarumienię – roześmiał się, a w tym samym momencie usłyszeliśmy szczęk otwieranych drzwi.
- Wróciłem! – krzyknął Łukasz i wpadł do salonu. – A tu co się dzieje? – zapytał zdziwiony.
- Nic, zupełnie nic – odpowiedzieliśmy jednocześnie i wszyscy troje wybuchliśmy śmiechem, choć ten Łukasza był nieco wymuszony.
- Nie wnikam – oznajmił Żygadło i poszedł do swojego pokoju.
       Tego dnia już w ogóle nie wychodził z pokoju, co było dosyć dziwne, ponieważ wieczory zazwyczaj spędzaliśmy we trójkę. Jak to mówią, nie przyszedł Mahomet do góry, to przyszła góra do Mahometa. Zgodnie z tym powiedzeniem odwiedziłam wieczorem jego pokój z dwoma kubkami kakao w rękach. Leżał na łóżku z zamkniętymi oczami i słuchał muzyki, był tak odizolowany, że nawet nie zauważył mojego przybycia. Stałam tak chwilę i zastanawiałam się, co w nim widzę, za co go kocham. Do żadnych wniosków nie doszłam, bo miłość jest ślepa. Położyłam się obok niego i dopiero wtedy zauważył moją obecność. Spojrzał na mnie zdziwiony, a potem się uśmiechnął. Wyjęłam mu z ucha jedną słuchawkę i włożyłam do swojego. „Dziewczyny dzisiaj z byle kim nie tańczą” – zaczęliśmy jednocześnie śpiewać, śmiejąc się do siebie.
- No, właśnie. Nie tańczą z byle kim – zaczął Łukasz.
- To aluzja do czegoś czy takie gadanie? – dopytywałam się.
- A jak myślisz? – zapytał.
- O co ci chodzi? – prychnęłam i usiadłam, opierając się o ścianę.
- O nic – powiedział dobitnie.
- Tak. Jasne. A to dogryzanie Bartkowi, głupie spojrzenia i unikanie kontaktu, to tak dla picu.
- Ale z ciebie psycholog.
- Łukasz, weź się ogarnij. Możesz mi w końcu powiedzieć, o co chodzi?
- Tak się zaangażowałaś w tę opiekę nad Bartkiem, że całkowicie zapomniałaś o innych – wyrzucił w końcu z siebie, a ja zaśmiałam się pod nosem.
- Trzeba od razu mówić, że jesteś zazdrosny.
- Nie jestem! – zaprzeczył natychmiastowo.
- Dobrze, niech będzie. Ale czy my możemy przestać się zachowywać jak dzieci?
- Chyba powinniśmy – stwierdził. – Przepraszam, jestem okropny, nie da się ze mną żyć pod jednym dachem.
- Oj, już nie przesadzaj. Po prostu masz trudny charakter, ale przecież za to cię ko… - zatrzymałam się w pół wyrazu. O mały włos nie powiedziałam czegoś, co mogłoby zburzyć naszą przyjaźń.
- Za to mnie co? – dopytywał.
- Za to cię uwielbiam – uśmiechnęłam się słodko.
- Chciałaś powiedzieć coś zupełnie innego, ale dam ci spokój – łaskawca się znalazł.
       Resztę wieczoru spędziliśmy na śpiewaniu idiotycznych piosenek, rozmowach o niczym, obgadywaniu Moskwy, innych siatkarzy i wielu innych rzeczach, które nie nadają się do opisywania. Gdzieś o północy zaczęły się „tematy poważne”, czyli uczucia.
- Tęsknię za Agą – stwierdził ni stąd ni zowąd, a w moim sercu pojawiła się mała zadra.
- To normalne, w końcu ją kochasz.
- Ty i ta twoja zasadniczość. Pocieszyłabyś, a nie stwierdzasz fakty – w jego mniemaniu był to żart, ale jak dla mnie mało śmieszny.
- Cóż na to poradzę? Ja nie mam uczuć, nie tęsknię.
- Przestań, przecież musi ktoś być w twoim serduszku – był całkowicie trzeźwy, a pierniczył jak po paru głębszych.
- Może i jest. Ale co z tego?
- No! To już coś. Ustatkowałabyś się w końcu. Gotów jestem pomyśleć, że zmieniłaś orientację.
- Wiesz, to jest jakieś rozwiązanie, ale nie mogłabym sobie odpuścić kolejnej nocy z Michajłowem – próbowałam się odgryźć, a na te słowa w oczach Łukasza natychmiast pojawiła się irytacja.
- Dobra, daruj sobie szczegóły – prychnął gniewnie.
- Ale o co ci chodzi? Ty masz Agnieszkę, ustatkowanie, miłość, a ja mam swoje rozwiązłe życie. Coś w tym złego?
- Kochasz go chociaż?
- Nie, nie kocham, bo jakiś idiota tak opanował moje serce, że od dziesięciu lat nie potrafię pokochać nikogo innego! – krzyknęłam i wyszłam, trzaskając drzwiami. Wpadłam do swojego pokoju, rzuciłam się na łóżko i zaczęłam płakać, tylko to mi zostało.


Łukasz
       A więc to wszystko prawda… Moje przypuszczenia były prawdziwe, ona ciągle mnie kocha. Tylko, co ja niby miałem z tym zrobić? Pójść do niej, przytulić, pocałować, powiedzieć, że też ciągle ją kocham? Nawet jeśli byłaby w tym jakaś prawda, to taka sytuacja nie miała prawa bytu. Ja mam żonę, a Oliwia swoje życie, do którego nie powinienem się wtrącać albo go chociaż nie rujnować. A jednak robię to, wbrew swojej woli, sama moja obecność musi doprowadzać ją do rozchwiania emocjonalnego. Chyba wszystko spieprzyłeś, Łukasz.
       Żadne rozwiązanie nie wydawało się być wystarczająco dobre, by je zastosować. Ucieczka? Wyjdę na tchórza. Rozmowa? Chyba oboje nie jesteśmy na to gotowi. Ciche dni? Oboje zwariujemy. A już na pewno ja. Okazanie uczuć? To nie fair wobec Agnieszki, nie zasłużyła na to. Chyba już tego nie naprawisz, Łukasz.
       Ja już nawet nie wiem, co czuję do Oliwii, co do Agnieszki. Czym jest miłość? Czym jest szczęście? Decyzja o rozegraniu piłki w meczu o mistrzostwo świata przy stanie 15:14 dla przeciwników w tie-breaku jest łatwiejsza niż to, co przeżywałem w tamtej chwili! Chyba masz problem, Łukasz.

~*~
Tak, mnie też wkurza ta bezradność i nieogarnięcie Łukasza, ale dajcie mu trochę czasu, zmieni się, to Wam gwarantuję. Ale i tak chyba masz problem, Commi. Bo o ile już zdecydowałam, że nie będę się na siłę tutaj produkować z życiowymi mądrościami, o tyle trzynasty rozdział nie chce powstać i już. Może to jakiś pechowy, co? Od dzisiaj mogę legalnie się lenić, bo dotychczas siedziałam w domu wbrew zasadom. A teraz ferie, więc życie znowu nabiera sensu, ale pisanie dalej go nie ma. To był jakiś tydzień porażek, jak nie piłkarze ręczni, to Radwańska, jak nie Radwańska, to Skra, jak nie Skra, to Resovia, jak nie Resovia, to jeszcze nikt, ale tydzień się nie skończył. Dodajmy do tego jeszcze bolące kolano i bezradność w pisaniu, a otrzymamy mieszankę wybuchową, która składa się na mój podły nastrój. Świzdu, gwizdu, wena poszła w pizdu. Zaklinowała się gdzieś w przejściu między rokiem 2012 a 2013 i nie może do mnie przywędrować. Czy ja przestanę kiedyś pieprzyć głupoty pod rozdziałami? Bo ja już nie mówię, żebym w ogóle przestała pieprzyć głupoty, bo to akurat niemożliwe. Dziękuję, udanego weekendu z Pucharem Polski. A teraz to niech go wygra Delecta, żeby utrzeć nosa 'wielkiej czwórce', o. Taka jest moja koncepcja.
Commi

35 komentarzy:

  1. a ja to bym wolała, żeby PP wygrał Jastrzębski :) niech w końcu im się uda coś osiągnąć :)
    co do Oliwii - cieszę się,że w końcu mu powiedziała. Ale to i tak pewnie nic nie zmieni, prawda?
    Najgorsze w tym wszystkim jest to,że on je obie kocha.. Ach, co miłość robi z człowiekiem. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Oj, Commi, Commi ;) Nigdy nie mamy tego, co byśmy chcieli. Ja tam osobiście lubię Twoje "pieprzenie pod rozdziałem", więc nie widzę sensu w jakichkolwiek pohamowaniach. :P Hmm, czy 13 jest pechowa? Niby tak, niby nie. Zależy od sytuacji ;p Daj chwilę odpocząć tej trzynastce, a sama przyjdzie ;) Zobaczysz! :D A co do treści, to współczuje Ziomkowi tego zawirowania. W takiej sytuacji nie ma mądrych, jednak zdecydować na coś się musi, innych wyjść nie widzę :D Bartek, taki cichy przyjaciel, siedzi na środku rzeki i nie wie, gdzie popłynąć ; ) Życzę mu, żeby nie musiał długo tam pływać i w końcu zawinął do dobrego portu. “Nie płacz Ewka … “, to mam na dziś piosenkę dnia ;p Pozytywne wspomnienia mi wracają ;D Koniec tego mojego bezsensownego pisania ;p Przepraszam, że musisz to czytać :* Wena mnie też gdzieś zostawiła, więc łączę się w bólu. ;)
    Do następnego, Milka ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Faktycznie, Łukasz nie wie czego chce,ale myślę, że jest to spowodowane tym, że ma żonę. Gdyby tylko Oliwia szybciej nie pozwoliła mu odejść,wszystko potoczyłoby się zupełnie inaczej.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. A pieprz sobie te głupoty pod rozdziałem ile Ci się podoba. Łukaszek faktycznie nie ogarnięty, ale i tacy ludzie muszą być. Kiedyś się ustabilizuje.

    OdpowiedzUsuń
  5. No masz problem drogi Łukaszu, dopiero teraz to zauważyłeś? Mam nadzieję,że w końcu się ogarnie i zadecyduje co dalej. Jeśli kocha żonę to powinien wyprowadzić się od Oliwii i zerwać z nią wszelkie kontakty, tak będzie najlepiej dla nich obojga. Jeśli zaś to Oliwia jest mu bliższa to niech się rozwiedzie. Ja wiem łatwiej napisać, trudniej jest zrobić ale naprawdę ja nie wiedzę innego wyjścia.

    OdpowiedzUsuń
  6. brawa dla Łukasza za zrozumienie, że ma problem! a ja jakoś tak cały czas bym pchała Oliwię do Bartka. a PP ma wygrać Jastrzębie [chociaż jak tak patrzę, że ich półfinałowy przeciwnik to jedyna drużyna, jakiej im się w tym sezonie nie udało pokonać, to już nie jest tak fajnie].

    OdpowiedzUsuń
  7. no i nareszcie Oliwia powiedziała prawdę Łukaszowi, ale czy to coś zmieni.. chyba tylko na gorszę ;/

    OdpowiedzUsuń
  8. Bardzo dobrze, Oliwce teraz ulży. Już nie dusi w sobie skrajnych emocji, bo powiedziała (wykrzyczała) to Łukaszowi prosto w twarz. Też bym tak chciała, ale jakbym ja zaczęła robić listę, co mam wykrzyczeć to klękajcie narody... Epos bym z tego stworzyła, a i tak połowę rzeczy bym pominęła. Khe khe, wracając. Uwielbiam Twojego Bartka, bo jest prawdziwym oparciem dla Oliwki. A to, że Łukasz jest o niego zazdrosny to taka wisienka na torcie ^^ Niech Łukasz się ogarnie, bo będę na niego zła. BARDZO zła.
    Lubię Twoje 'pieprzenie' pod rozdziałem, bo ja sama tak nie umiem, ograniczam się do suchych faktów :c
    Pozdrawiaaam Ciebie i Twoje chore kolano! :*

    OdpowiedzUsuń
  9. Łukasz tak samo zdecydowany jak moja Zośka. Ja wiem, że on się ogarnie, nawet łaskawie daję mu czas. PP tylko dla Zaksy.

    OdpowiedzUsuń
  10. No i się wydało... Łukasz już wie, że Oliwia go kocha. Ciekawa jestem tylko, co z ta wiedzą zrobi, bo patrząc na jego zdecydowanie dochodzę do wniosku, że albo się wyprowadzi albo będzie udawał, że nic nie słyszał, albo wda się w romans z Oliwią. Ciągle nie wiem, jaką rolę w tym wszystkim ma odegrać Kurek.

    Już się nie mogę doczekać kolejnego rozdziału. Pozdrawiam.

    P.S. Oby Puchar Polski wygrał Jastrzębski Węgiel, jak już Skry tam nie ma.

    OdpowiedzUsuń
  11. no to się wszystko wydało. Ciekawi mnie jak zachowa się Łukasz i czy podejmie słuszną decyzję :)
    pozdrawiam
    http://www.niedostepni-dla-siebie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  12. Cześć. Jestem Łukasz Żygadło. Jestem mózgiem reprezentacji Polski w piłce siatkowej. Potrafię rozgryźć każde rozegranie, przewiduję wszystkie bloki przeciwnika i jestem genialny w dyrygowaniu drużyną. Ale mam problem. Z uczuciami. Ten rozdział to kolejny dowód na to, jak bardzo miłość to trudne uczucie. Nie ma odniesienia do mądrości życiowej. Po prostu jest. I trzeba sobie umieć z tym radzić. Okej, Oliwia powiedziała, co jej na dnie duszy leży, ale czy to coś da? Nie dziwię się Łukaszowi, nieźle się chłopina wplątał. Co z Agnieszką? Jak to będzie teraz wyglądało? Oj, ciężko, ciężko tym bohaterom się ogarnąć. Ale zobaczymy, jak to dalej się potoczy. :) pozdrawiam, Agata = lucky loser. :*

    OdpowiedzUsuń
  13. Rzeczywiście Łukasz ma problem bo chyba jednak zona nie jest na pierwszym miejscu.

    Delecta już utarła nosa "fielkiej czwórce", nie wygrała jeszcze tylko z JW

    OdpowiedzUsuń
  14. No Łukasz ma problem, ale tylko i wyłącznie na swoje własne życzenie. Do tego nie wie co czuje do Oliwi i do swojej żony. Nie wie którą z nich tak na prawdę kocha. A wydawało by się, że skoro jest szczęśliwy z Agnieszką to i ją kocha.

    OdpowiedzUsuń
  15. JA jestem ciekawa jak Łukasz rozwiąże ten problem, co postanowi. Niby jest z Agnieszką ale są daleko od siebie, a z Oliwią jest na co dzień :) Czekam na kolejny rozdział i Ci strasznie zazdroszczę, bo ja na ferie muszę jeszcze poczekać 2 tygodnie- maskara.

    OdpowiedzUsuń
  16. W końcu Oliwia wykrzyczała swoje uczucia Łukaszowi prosto w twarz, a teraz bidulek ma mętlik w głowie. Nie wiem dlaczego dla wielu mężczyzn miłość jest taka trudna.

    OdpowiedzUsuń
  17. Ale ja lubię, jak ty pieprzysz, w ten słowny sposób, oczywiście. A jak mi wykraczesz tę Delectę to nie wiem, co ci zrobię. W każdym bądź razie - na pewno nie powieszę cię w worku na gałęzi ogrodowego drzewa. :P
    Cholera, to się porobiło. Łukaszku, czekoladowooki brunecie, czy ja mam cię kopnąć tak porządnie w dupsko?! Zdecydujże się w końcu na coś, a nie zmieniasz zdanie jak baba w czasie okresu. Niby nie wiesz, co czujesz, ale choćby malutkie sceny zazdrości robisz? Ech, myślenie jak u typowego faceta.
    A ja za to powinnam się leczyć, bo gadam bezpośrednio do blogowego bohatera. So close.

    OdpowiedzUsuń
  18. Cieszę się że Łukasz już wie i że te słowa padły z ust Oliwi , nie oczekuję od niego decyzji już zaraz, niech sam ochłonie, ale coś trzeba będzie zrobić, najgorsze bowiem jest takie zawieszenie w próżni, a tak jest teraz z nim jak i z Oliwką, tyle że on trwa tak od niedawna a ona od 10 lat. Może Kurek mu jakoś pomoże, nie mówię że bezpośrednio, ale jeżeli on zbliży się do Oliwi to Łukasz przekona się że ją kocha i jest zazdrosny nie jak o przyjaciółkę, ale o kobietę.

    OdpowiedzUsuń
  19. Liw jest wspaniała, życzę jej jakiegoś romansiku z Bartkiem, bo to mogłoby wyjść ciekawie ; ). Łukasz niech się ogarnie i w końcu przyzna, że stara miłość nie rdzewieje i ta pierwsza ukochana zawsze jest tą ostatnią. Żeby nie było tak skomplikowanie niech odkryje w końcu, że to Liw darzy większym uczuciem, a z Agą jest z przyzwyczajenia. I miło że Łukasz w końcu zauważył, że ma problem i to nie byle jaki :P

    OdpowiedzUsuń
  20. Przynajmniej teraz mają jasną sytuację . Te domysły i ukrywanie uczuć też nie było niczym dobrym. Pozostaje czekać, aż Łukasz w końcu się zdecyduje i podejmie decyzję. Jakakolwiek by ona nie była to ktoś niestety ucierpi.
    Pozdrawiam i czekam na następny ;)

    OdpowiedzUsuń
  21. Powiem ci że dla mnie taki nieogarnięty Łukasz, jest strasznie uroczy :-) Czekam niecierpliwie na następny rozdział:-)

    OdpowiedzUsuń
  22. Łukasz jest zazdrosny. I taki nieogar z niego. Ale jest sympatyczny. Życzę szczęścia Oliwii i wiele cierpliwości :)

    OdpowiedzUsuń
  23. To się porobiło... Ale głęboko wierzę, że Łukasz postąpi OK (chociaż nie wiem, czy takie wyjście jest) i dogadają się jakoś z Oliwią :)

    OdpowiedzUsuń
  24. Co jak co, ale cieszę się, że Oliwia ma takiego Bartka, który przytuli, pogłaszcze, gdy jest jej źle i smutno. Mi chyba ktoś taki też by się przydał. Więc może niech już tak zostanie, że będzie sobie mieszkał z Liw, a gdy ona będzie potrzebowała wsparcia, to on ją przytuli i powie, że wszystko będzie dobrze. Takie rozwiązanie mi się bardzo podoba :)
    Co do naszego Zioma, to mi się wydaje, że on po prostu kocha dwie kobiety równocześnie. Kocha swoją żoną, ale również Liwia nie jest mu obojętna z stąd ten mętlik w głowie. Też nie chce pewnie skrzywdzić ani jednej ani drugiej. I bądź tu człowieku mądry i podejmij właściwą decyzję.
    A z Liw jestem dumna, bo w końcu powiedziała, co czuje :)

    OdpowiedzUsuń
  25. Zostałaś nominowana przeze mnie do "Liebster Award" ; )
    po więcej szczegółów zapraszam tutaj: http://miloscwtwoichoczach.blogspot.com/2013/01/liebster-award.html#links
    Pozdrawiam, Milka ;*

    OdpowiedzUsuń
  26. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  27. No i wydało się ciekawi mnie co będzie dalej ;p
    Zapraszam http://parkiet-siatka-mikasa-moje-marzenie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  28. Zaczynam coraz bardziej lubić Bartka w tym opowiadaniu :) Co Oliwia by bez niego zrobiła? Wychodzi na takiego kumpla "do rany przyłóż" :) Przy okazji otworzy oczy na parę spraw i uświadomi jej kilka faktów. Chociaż przyznaję, że domyślenie się, że Oliwka coś czuje do Łukasza nie było wielkim wyczynem, bo można to zauważyć gołym okiem. Łukaszowi nie zazdroszczę, bo znalazł się w trudnej sytuacji. I o ile ona jest trudna dla niego, to co dopiero dla Oliwii? Żyć przez dziesięć lat w takiej niepewności, być zagubioną we własnych uczuciach i nie móc sobie ułożyć życia z kimś innym, bo ciągle ma w głowie Łukasza... To musiało być cholernie trudne. A na dodatek jeszcze udawać, że wszystko jest po staremu i nie jest dla niego nikim więcej niż przyjaciółką. Muszę nadmienić, iż ich relacje są nieźle skomplikowane i popaprane, ale mam nadzieję, że teraz, kiedy Ziomek już zna prawdę, coś z tym zrobi. Niech się określi, czy bardziej kocha Agnieszkę czy może silniejsze uczucia żywi do Oliwki? W sytuacji, w której teraz się znajdują krzywdzi je obydwie. Swoją żonę, bo poniekąd ją oszukuje, Oliwię, bo zna jej uczucia do niego i nic z tym nie robi. Gdzieś w tym wszystkim jest także on - sam nie wie, którą powinien wybrać i też się męczy z tym wszystkim. W najgorszym wypadku straci przyjaciółkę, bo ona zapewne długo też już tak nie pociągnie, czemu się wcale nie dziwię. Sytuacja nie do pozazdroszczenia, ale niech stanie na wysokości zadania, zachowa się jak dorosły facet i stawi czoła problemom, a potem je jakoś rozwiąże. A tak swoją drogą, to może lepiej by było, gdyby Oliwia była z Bartkiem? :D Wiem, to głupie, ale przy nim zaznałaby może chociaż trochę spokoju i stabilności. Co by o nim nie mówić w niektórych sytuacjach wykazuje więcej dojrzałości niż ona i Łukasz razem wzięci ;)

    OdpowiedzUsuń
  29. Uwielbiam, uwielbiam, uwielbiam!
    Hej, zostałaś nominowana przeze mnie do Liebster Award :)
    po więcej szczegółów zapraszam do siebie: siatkowkowe-story.blogspot.com/2013/01/nominacja-p.html
    Pozdrawiam :D

    OdpowiedzUsuń
  30. Łukasz sam nie wie, czego chce i to mnie najbardziej irytuje… Gratuluję odwagi Oliwii, bo nareszcie powiedziała Łukaszowi to, co dusi w sobie od dekady. Zastanawiam się tylko, czy te słowa, które padły, zmienią coś w ich życiu na lepsze… Mam nadzieję, że decyzje, które podejmą, nie powstaną pod wpływem chwili, bo czasem impuls sprawia, że żałujemy czegoś przez całe życie. Tu głównie Łukasz musi się zastanowić, czego oczekuje od obu kobiet, a Oliwia, czy takie zaspokajanie swoich seksualnych potrzeb z przypadkowymi mężczyznami ma sens i zadać sobie najważniejsze pytanie, czy to, co czuje do Łukasza to miłość, czy tylko przyzwyczajenie do dawnego uczucia. To podstawowa sprawa, która wszystko w życiu dziewczyny wyjaśni. Czasem czekając na miłość swojego życia można przegapić tą miłość, która w naszym życiu pojawi się nagle i niespodziewanie, a my zaślepieni nadal wpatrujemy się w to co niemożliwe i nieosiągalne. Mam nadzieję, że jednak to, co Oliwia czuje do Łukasza, to miłość, bo bardzo im kibicuję :)
    Życzę powrotu weny, pozdrawiam i niecierpliwie czekam na kolejny, nulka :*

    OdpowiedzUsuń
  31. To dopiero trudna sytuacja. Według mnie, przedostatnie zdanie jest bardzo życiowe! Jestem rozdarta, co do tego, czy chciałabym, żeby Łukasz był z Oliwią, czy też nie, gdyż szkoda mi by było Agnieszki. Z Bartka zrobiłaś takiego milusia chłopca, który pocieszy, wesprze i ogólnie pobędzie. :D Ciekawe, jak to się dalej wszystko potoczy.
    Nie czekaj na wenę. Przysiądź raz w miejscu, w którym fajnie Ci się pisze, wycisz się, pomyśl nad opowiadaniem, spróbuj odtworzyć to, co stworzyłaś w prawdziwym świecie, a może wpadnie Ci dalsza część, którą mogłabyś wykorzystać do opowiadania. :) Nic na siłę, ale chyba też nie warto na próżno czekać. ;)
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  32. Ojej, genialne ♥
    Informuj, numer w informatorze :)

    OdpowiedzUsuń
  33. O cholerka, nie spodziewałam się, że Oliwia się przyzna. To znaczy co prawda przez przypadek, ale i tak. Łukasz ma twardy orzech do zgryzienia, strasznie ciężki wybór. Jednak trochę zazdrosny o Kurka jest, może więc wybierze swoją dawną miłość? Jak to mówią "stara miłość nie rdzewieje" :D

    [powoli-zamarzam]

    OdpowiedzUsuń
  34. Coraz bardziej przekonuje się co do Bartka w tym opowiadaniu:) Wielkie brawa dla Łukasza, że to zrozumiał,że ma problem.

    Zapraszam również do siebie, opowiadanie z Michałem Kubiakiem w roli głównej. http://wspominasz.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  35. No to już jest jakiś krok do przodu. Powiedziała mu wprost, a on się domyślił. Tylko w sumie to co on może teraz zrobić? Poprosić Agnieszkę o rozwód i zapewnić Oliwię, że to ona jest kobietą jego życia? Oboje są w cholernie trudnej sytuacji, której im szczerze współczuję... Czytam dalej, bo aż mnie skręca z ciekawości.

    OdpowiedzUsuń