wtorek, 5 lutego 2013

Rozdział 10

10. Dziś nie ma Agnieszki, jesteś tylko ty, Liw.

Łukasz
       Wyjechała z Bartkiem do Polski, a ja dowiedziałem się o tym w ostatniej chwili. Tak się kończą te idiotyczne ciche dni. Unikaliśmy siebie jak diabeł święconej wody. Jedno uciekało przed drugim, jakby spotkanie twarzą w twarz groziło śmiercią czy co najmniej kalectwem. Nie taki był mój zamiar, ale sytuacja wymknęła się spod kontroli. Długo rozmyślałem nad tym, co mi powiedziała. Wygląda na to, że kochała mnie przez te wszystkie lata, kiedy ja brnąłem w małżeństwo z Agnieszką. Czy żałuję? Trudno odpowiedzieć na to pytanie. Zaczynam mieć wątpliwości co do swojej decyzji sprzed dziesięciu lat. Ciągle zastanawiam się, co by było, gdybym nie uległ wówczas naporowi rodziców Oliwii. Gdybym próbował postawić na swoim, gdybym jej nie zostawił, gdybym nie próbował swoich uczuć do Oliwii oddać Agnieszce. Gdybym zawalczył. Może dziś tworzylibyśmy szczęśliwą i kochającą się rodzinę? Może to ona witałaby każdego ranka czułym pocałunkiem? Może po tym pustym domu biegałaby gromadka naszych dzieci? Może byłbym szczęśliwym i spełnionym człowiekiem?
       Wszystkie odczucia potęgował jeszcze fakt, że Agnieszka od miesiąca praktycznie w ogóle się do mnie nie odzywała. Czy naprawdę tak trudno zadzwonić raz na jakiś czas? Moich telefonów zazwyczaj nie odbierała, sama nie dzwoniła, wyraźnie mnie unikała. Zmówiły się czy jak? Chciały pogrążyć mnie w wewnętrznym rozdarciu? Doprowadzić do obłędu? Prawie im się udało. Wystarczy, że nie wiem już, kim jestem, i co do kogo czuję. Kobiety sieją w moim życiu tylko zamieszanie i spustoszenie, prowadzą do samozagłady.
       Nie było ich trzy dni, a ja czułem się, jakby minął co najmniej tydzień. Tęskniłem za jej ciepłym uśmiechem, który posyłała mi każdego ranka, za świeżo parzoną kawą po powrocie z treningu, za kilkugodzinnymi pogawędkami o życiu w tak wielkim mieście jak Moskwa, nawet za głupimi tekstami Kurka tęskniłem, a nie było ich zaledwie kilka dni. Samotność najbardziej odczuwa się w wielkim, pustym domu, który nawet nie jest twoim domem. Już tak naprawdę nie wiem, gdzie jest mój dom… Ten w Trydencie, gdzie siedzi moja żona? Ten w Moskwie, gdzie teraz mieszkam i spędzam czas z Oliwią? Ten w Sulechowie, gdzie mieszkają moi rodzice, gdzie spędziłem dzieciństwo, gdzie poznałem Oliwkę? Nie można powiedzieć, że domem jest cały świat. Albo się ten jeden, jedyny, prawdziwy dom gdzieś ma, albo nie. I ja chyba należę do grona tych drugich. Tych, którzy pośród podróż z kontynentu na kontynent stracili poczucie przynależności do jakiegokolwiek miejsca na Ziemi.
       W piątek z samego rana w mojej łazience wysiadł prysznic. Zakręciłem wodę i pobiegłem na trening, nie było czasu, żeby dzwonić po hydraulika. Stwierdziłem, że poczekam, aż właścicielka wróci. W końcu to dom Oliwii, a nie mój. Jak sama powiedziała, mogłaby mnie stąd w każdej chwili wyrzucić. Doskonale zdawałem sobie z tego sprawę, ale wierzyłem, że mimo naszych kłótni i ciągłego przeciągania liny, aż tak daleko się nie posunie. Była jedyną bliską mi osobą w tej ponurej i zimnej Rosji. Tylko ona wydawała mi się być dla mnie przyjazna, wszystko inne było wrogie i nieprzyjemne. Nawet Bartek po incydentach z Oliwią zaczął mnie nieco inaczej traktować. Bo jak się psuje, to po całości.


Oliwia
       Do domu wróciliśmy w piątek popołudniu. Bartek musiał jeszcze załatwić jakieś sprawy w klubie, więc sama wróciłam do naszego pustego lokum. Tak, pustego, Łukasz pewnie był właśnie na treningu. Rzuciłam się na łóżko i zasnęłam. Obudziłam się dopiero około dziewiętnastej. Postanowiłam wziąć wieczorny, odprężający prysznic. Strumienie ciepłej wody delikatnie muskały moje zmęczone ciało. Szyby zaparowały, a w tle leciała relaksacyjna muzyka. Tylko ja i mój świat. Po kilkunastu minutach okręciłam się ręcznikiem i wyszłam z kabiny. Przy umywalce ujrzałam Łukasza, który mył twarz.
- Co ty, do jasnej cholerki, robisz w mojej łazience? – zapytałam spanikowana.
- U mnie nie ma wody – odparł obojętnie.
- No, to nie mogłeś poczekać, aż wyjdę? Naprawdę nie zorientowałeś się, że tu jestem?
- Oliwia, przestań histeryzować, przecież nic się nie stało.
- Nie, nic, skądże znowu. To może byś łaskawie wyszedł i dał mi się ubrać?
       Dopiero w tym momencie odwrócił twarz i na mnie spojrzał. Nie wiem, co sobie myślał, ale mocno się zdziwił, gdy zobaczył mnie w samym ręczniku. Przez chwilę miałam wrażenie, że ten człowiek ma nierówno pod sufitem. Jednak kilka sekund później spojrzał mi głęboko w oczy, a ja zatraciłam się w jego spojrzeniu, patrzył na mnie tak jak dziesięć lat temu. Zabolało, zabolało jak nigdy, bo wiedziałam, że to tylko moje bzdurne wyobrażenia. Ale on dalej tak samo na mnie patrzył, dodatkowo zaczął się niebezpiecznie zbliżać. Gdy dzieliło nas zaledwie kilka centymetrów, przejechał delikatnie dłonią po moim ramieniu, równocześnie pojawiła się tam gęsia skórka, a po całym ciele przeszedł mnie przyjemny dreszcz. Cały czas patrzył mi głęboko w oczy i nie wiem, co w nich widział. Jego nie wyrażały nic, były puste, bez wyrazu, a mimo to właśnie w nich mieścił się cały mój świat. Pragnęłam ujrzeć w nich te radosne iskierki albo ogniki złości, byleby tylko nie ziały tą okrutną pustką.
       Poczułam jego kciuk na moim policzku, po sekundzie był już na dolnej wardze, zamknęłam oczy i rozkoszowałam się chwilą. Delikatnie musnął moje wargi, jakby bał się odrzucenia. Ja jednak odrzuciłam tylko racjonalne myślenie i poddałam się jego działaniom. Na ten pocałunek czekałam dziesięć lat… Dziesięć długich lat. Był taki jak ten ostatni, ale teraz miałam nadzieję, że to jednak nie ostatni. Na chwilę się od siebie oderwaliśmy i z satysfakcją stwierdziłam, że w jego oczach znów zagościła radość. To było coś niesamowitego, bo wiedziałam, że to właśnie ja jestem jej sprawczynią. I nie liczyło się nic, żadna Agnieszka, żadne obietnice, żadne wspomnienia, przeszłość nie miała znaczenia, przyszłość nie istniała. Było tylko tu i teraz.
       Po chwili ręcznik spadł na podłogę, odkrywając moje nagie ciało. Łukasz starał się nie patrzeć, ale kiepsko mu to wychodziło, dlatego zamknęłam mu usta pocałunkiem i zaczęłam zdejmować jego koszulkę. Spodni pozbył się sam. Nagle przypomniałam sobie o zamknięciu łazienki, przecież w każdej chwili mógł do niej wpaść Bartek! W tym samym momencie na chwilę wróciło moje racjonalne myślenie.
- Łukasz, co my robimy? – zapytałam rozpaczliwie.
- Nic złego, przecież oboje tego chcemy – odparł i ponownie przywarł do moich ust, by znów odebrać mi rozum.
- A Agnieszka? – musiałam o to zapytać…
- Dziś nie ma Agnieszki, jesteś tylko ty, Liw – powiedział dobitnie i mocno mnie przytulił.
       No właśnie. Dziś jej nie ma, a co będzie jutro? Odpowiedź na to pytanie nie miała w tamtej chwili żadnego znaczenia. Złapał mnie za rękę i wciągnął do kabiny prysznicowej. Odkręcił kran i puścił delikatny strumień wody, która powoli obmywała nasze ciała. Stanęłam do niego tyłem, a on delikatnie całował moją szyję, czułam się jak w raju. Obrócił mnie i namiętnie pocałował. Dogłębnie penetrowaliśmy swoje podniebienia, pożądanie rosło z każdą chwilą i wypełniało nas całych. Zarzuciłam swoje nogi na jego biodra, a on oparł moje plecy o ścianę łazienki. Po chwili poczułam go w sobie i rozlała się we mnie ogromna fala gorąca. Poruszał się delikatnie i miarowo, jakby bał się zrobić mi krzywdę. Każdy jego ruch wywoływał u mnie ciche jęki, a on tylko zawadiacko się uśmiechał, całując moją szyję i dekolt. Od czasu do czasu łączyliśmy nasze wargi w pełnym uczuć pocałunku. Po pewnym czasie jednocześnie osiągnęliśmy szczyt tej przyjemności. Dzięki niemu zrozumiałam, na czym polega seks z miłości. To nie tylko pożądanie fizyczne, lecz chęć bycia tak blisko jak nikt inny nie może.
       Wyszliśmy spod prysznica i powoli zaczęło do nas docierać to, co zrobiliśmy. Miałam ochotę uciec jak najdalej, ale Łukasz mi na to nie pozwolił. Założyłam koszulę nocną, on swoje ubrania i przeszliśmy do przedpokoju. Na szczęście Kurek jeszcze nie wrócił. Chciałam iść do swojego pokoju, ale Żygadło zabrał mnie do swojej sypialni.
- Nigdzie cię dzisiaj stąd nie puszczę – oznajmił, gdy weszliśmy do pomieszczenia i delikatnie cmoknął mnie w usta.
       Bezradnie opadłam na jego wielkie, wygodne łoże, a on się przebrał i po chwili leżał obok mnie. Objął mnie ramieniem, wtuliłam się więc w jego tors i rozkoszowałam się chwilą, która wiecznie trwać nie będzie.

~*~
Mogłam na samym początku robić zakłady, w którym rozdziale Łukasz pęknie, bo jestem cholernie przewidywalna. Ale same rozumiecie, to jest taka luźna historyjka bez większych morałów, dla rozluźnienia, a ja w ten sposób odpoczywam psychicznie po cierpieniach Karoliny czy Amelii, chociaż teraz na świat wepchnęła się Lilka i teraz ona maltretuje mnie swoimi poważnymi problemami, ale o tym kiedy indziej. Wracając do tego co powyżej, to się nie wypowiadam. Nie umiem pisać takich scen, a poza tym nie są one dla mnie istotą moich opowiadań. O Łukaszu myślcie, co chcecie, i tak zrobiłam z niego pacana, w następnych rozdziałach też i nie zanosi się na zmiany. Zachwiałam porządek rzeczy, robiąc z Bartka ogarniętego i do rany przyłóż, ale przecież ja lubię mącić. Sama nie wiedziałam, co wyjdzie z obecności Kurka w tym opowiadaniu, ale potrzebowałam perspektywy osoby spoza, stał się takim narratorem trzecioosobowym w pierwszej osobie. (Logiczne jak cholera, wiem.xD) A przy okazji jest ucieczką od "problemów" dwójki głównych bohaterów. A Łukasz to Liwce nigdy nie powiedział, że jej NIE kocha, a nie że kocha. Mówił to wielokrotnie (kiedyś) i może jeszcze powie.^^ Łukasz, wyprowadzić? To nie w stylu tego "mojego" Żygadło.;D A swoją drogą, to możecie zawsze podsunąć mi pomysł, jak się pozbyć Agnieszki albo i nie pozbywać, kto Was tam wie. Być może skorzystam.;D Nie mówię "nie".
Commi

30 komentarzy:

  1. To była tylko kwestia czasu :) Pytanie tylko, co dalej tego wyniknie, bo wciąż pozostaje Agnieszka, której jakoś pozbyć się trzeba :D W każdym razie zwrot akcji udał ci się wspaniale ;D Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. weź ich rozwiedź, cooo? :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Rzeczywiście, taki trochę pacanek z tego Łukasza. Co z Agnieszką? Pierwsza myśl-jej zdrada, ale to mi nie pasuje. Może niech on się z nią spotka i oboje dojdą do wniosku, że to dalej nie ma sensu?

    OdpowiedzUsuń
  4. To wszystko prędzej czy później musiało się tak skończyć. Oliwia i Łukasz musieli po prostu dać upust swoim emocjom i uczuciom, tłumionym od dawna. Niestety póki co wiemy tylko, że Oliwia kocha Żygadło. Nie wiemy natomiast jakie uczucia względem dziewczyny żywi siatkarz. Ciekawe, jakie uczucia będą im towarzyszyły następnego dnia, kiedy się obudzą.

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  5. Agnieszka może znaleźć innego faceta, np. tak złośliwie siatkarza i przyjechać do Moskwy i w drzwiach powiedzieć Łukaszowi. ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. e tam nie umiesz, właśnie że umiesz! powiem szczerze, że się tak szybko takiej akcji nie spodziewałam. ale co tam, cieszę się :D ciekawe tylko, co będzie następnego dnia. Agnieszka go unika, bo kogoś ma, to proste xd

    OdpowiedzUsuń
  7. Łukasz przemyślał sobie wszystko. I mam nadzieję, że poukładał w łepetynie. Mam nadzieję, że Oliwia nie będzie przez niego cierpiała.

    A co z Agnieszką? Jakiś wypadek, maybe? :D

    OdpowiedzUsuń
  8. cuuuudowny rozdział *-*

    OdpowiedzUsuń
  9. Czyżby Łukasza w końcu oświeciło? No mam nadzieję. Te jego wahania emocjonalne na poziomie trzynastolatka doprowadzały mnie na skraj hiperbolicznego szału. Co ty opowiadasz, że nie umiesz pisać takich scen? Przecież świetnie ci wyszła, tak delikatnie i nietuzinkowo. A no tak, przecież Commi pieprzy, bez skojarzeń, oczywiście, więc nie powinnam się dziwić. :P
    Pytanie, co dalej z Agnieszką. Bo ja mam ciągle wrażenie, że mimo to jej nie zostawi.

    OdpowiedzUsuń
  10. Przyznam szczerze,że takiego obrotu sprawy się nie spodziewałam, przynajmniej jeszcze nie teraz. Czyżby do Łukasza w końcu dotarło że zmarnował 10 lat życia swojego i Oliwii? Czy zrozumiał, że to Oliwię zawsze kochał?
    Co z Agnieszką? Zdrada? A może dojdzie w końcu do wniosku,że to małżeństwo nie ma sensu? Spokojnie, coś wykombinujesz;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Bardzo podoba mi się ten rozdział ^^ Nareszcie Łukasz pokazał, że Oliwka też jest dla niego ważna. Zresztą to było widać już po jego zazdrości o Bartka, który jest doskonałą podporą dla biednej Liwki.
    Łukasz skomplikował całe życie zarówno sobie jak i Liwce. Teraz ma szanse wszystko naprawić. Oby nie zmarnował tej okazji :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Bardzo podoba mi się ten rozdział. Wszytko mi pasuje jest Łukasz. Jest Oliwia. Są jakby razem. Tylko jest jedna osoba która to wszytko zburzy Agnieszka, gdyby jej nie było to byłoby jak w bajce. Mam też pomysł co zrobić aby wykurzyć Agnieszkę z opowiadania ;) Będzie miała z kimś romans i Łukasz się o tym dowie i zechce rozwodu. Małżeństwo się skończy, a on będzie z Oliwią, albo możesz uśmiercić Agę, chociaż to taki bardziej brutalny scenariusz :d.

    OdpowiedzUsuń
  13. A coś mi się wydaję, że jak Agnieszka się pojawi, to Łukasz będzie miał kociokwik w głowię. Bo szkoda wspólnych lat z Agą i uczucia do Liw. Jeżeli można to tak określić. A rozdział bardzo fajny! ;D

    OdpowiedzUsuń
  14. ciekawi mnie teraz ich relacja...szczerze patrząc na ich rozterki tylko czekałam aż to się tak potoczy:)
    pozdrawiam
    http://www.niedostepni-dla-siebie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  15. super :D czekałam na ten moment, kiedy to Łukasz się przełamie :)
    co zrobić z Agnieszką ? chyba najprostszy sposób wyda się najlepszy :D nie odzywa się do niego, unika go, więc najlepiej powiedzieć, że go zdradza czy coś :)
    zapraszam do siebie
    love-and-hope-are-neverending-story.blog.pl :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Ojej, w końcu!
    Mam nadzieję, że Łukasz po tej 'kąpieli' zastanowi się czego i kogo (!) ostatecznie chcę :)

    OdpowiedzUsuń
  17. W końcu dopuścili do siebie swoje uczucia! Tak pomyślałam, że zrobisz też jakiś wątek poboczny z Bartkiem, że będzie się coś u niego w życiu działo, a na przykład, Oliwia i Łukasz tego nie będą zauważali, bo będą zbyt zajęci sobą i w końcu Agnieszka mu pomoże?... Coś mi takiego teraz wpadło do głowy. Cóż. Ale ciekawie się rozwinęło między Żygadło i Oliwią. I zdziwiło mnie, dlaczego Agnieszka się nie odzywa do męża.. Może ma kogoś na boku? xD Mówisz, że nie umiesz pisać o rzeczach intymnych, ale myślę, że sobie świetnie poradziłaś! Tak delikatnie o tym napisałaś i czytając, widziałam tą miłość między nimi. Mnie się podobało. :)

    OdpowiedzUsuń
  18. No i w końcu są razem ; p Czekam na kolejny
    Zapraszam
    http://parkiet-siatka-mikasa-moje-marzenie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  19. i stało się to co było nieuniknione. w końcu Łukasz zrozumiał, że kocha OIiwię tak samo mocno jak ona jego. chyba... :)

    OdpowiedzUsuń
  20. uuu :D no i jak się teraz to wszystko pokomplikowało ;o tylko żeby jej nie zranił !! :P

    OdpowiedzUsuń
  21. Oboje są dorośli i doskonale wiedzieli co robią, oboje się kochają choć ich sytuacja jest odmienna i skomplikowana. Nie dziwi mnie że doszło do ich zbliżenia, jeszcze wtedy kiedy Łukasza dopadły wątpliwości. Nie żałują, ale na pewno zdają sobie sprawę z konsekwencji tego co sie stało, jestem ciekawa jak będzie wyglądał u nich kolejny poranek

    OdpowiedzUsuń
  22. Dziwne to wszystko... To znaczy uczucia. I nie chodzi mi o to, że są dziwne w Twoim opowiadaniu, one są dziwne ogólnie.
    Ile razy Liw całowała się z innymi facetami? Na pewno dużo. A to usta Łukasza zaznaczyły na jej ustach ten niewidzialny ślad. Tak silny, że po dziesięciu latach wyczuwalny. Tak silny, że po dziesięciu latach ona nadal go pamięta.
    Łukasz kocha Oliwkę. Kocha na pewno. Tylko co z Agnieszką, którą też na pewno w jakiś sposób kocha. Jak silnym uczuciem darzy Liw, skoro zdradził żonę?
    To spotkanie, ta namiętność między nimi będzie miała na pewno spore konsekwencje. Nie przejdzie bez echa przez ich życie. W końcu kiedyś znaczyli dla siebie wiele. I jak mówi stare przysłowie, stara miłość nie rdzewieje ;)
    Buziaki :***

    P.S. Przepraszam, przepraszam, że tak długo mnie tu nie było, ale sesja mnie męczy :( Postanawiam poprawę ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A co do Agnieszki.. Mam cały czas dziwne wrażenie, że Łukaszowi ciężko będzie się z nią rozstać, tak po prostu zostawić. Więc może to ona kogoś pozna i stwierdzi, że wspólne 'życie' z Ziomkiem od dawna wspólnym nie jest i odejdzie od niego?

      Usuń
  23. Spodziewałam się, że tak się to wszystko skończy, a moje przeczucie jak zwykle mnie nie zawiodło :) Ciężko jednak mi powiedzieć, czy jestem usatysfakcjonowana z takiego obrotu spraw czy jednak nie. Obawiam się, że to, co się wydarzyło, może tylko jeszcze bardziej skomplikować ich, nieźle popaprane już, relacje. Łukasz na chwilę zapomniał o żonie, ale przecież sobie o niej przypomni i znów będzie miał wątpliwości... A coś mi się wydaje, że narobił teraz Oliwii jakiś nadziei, a jednocześnie nie wyczuwam u niego chęci, żeby zostawić żonę. Przecież oni i tak większość życia spędzili osobno, więc jakie z nich małżeństwo, tak na dobrą sprawę? Rozumiem, że oboje chcą robić kariery, ale kiedy oni mają czas na wspólne życie? Może właśnie z tego powodu Łukasz ma takie wahania i po prostu potrzebuje bliskiej osoby obok? Kiedy wyjechała, tęsknił za nią, ale to wszystko wydaje mi się takie dziwne. Nie wiem, dlaczego, nie potrafię tego wyjaśnić, ale mam jakieś mieszane uczucia, co do jego zachowania. Chciałabym się mylić, żeby go w końcu oświeciło porządnie i stwierdził, że to Liwka jest kobietą, z którą chce spędzić resztę życia, ale jakoś nie bardzo potrafię sobie to wyobrazić. Może zwyczajnie w niego nie wierzę i jeszcze mnie zaskoczy :P Tymczasem czekam na to, jak to wydarzenie wpłynie na ich relacje :)

    OdpowiedzUsuń
  24. Na to czekałam od dawna tylko żeby teraz Łukasz poszedł po rozum do głowy i jak się obudzą następnego dnia nie da jej tak po prostu odejść.

    OdpowiedzUsuń
  25. OOOOOMMMMMGGGGG! Oni naprawdę to zrobili. Pod prysznicem. OMG. Jestem w szoku. Pisałaś, że w tym rozdziale ma być jakiś przełom, ale kurczę, nie myślałam, że taki. Jest nieźle, pytanie czy będzie jeszcze lepiej?... Małżeństwo z Agnieszką robi się coraz większą fikcją. Jak można nie odzywać się do męża przez miesiąc? :O Co prawda sama przyznałaś, że nie wiesz co z nią zrobić, ale takie nie odzywanie się tak na dobrą sprawę załatwia wszystko. Oni już nie mają ze sobą kontaktu ;| A Łukasz sam nie wie którą z nich kocha. Mi się wydaje, że to Oliwka jest dla niego ważniejsza. Przecież on za nią tęskni, nawet gdy nie było jej przez trzy dni. A Aga? Nie widzi się z nią całe miesiące, a jakoś nie robi z tego tragedii. Współczuję im obojgu, to nie jest łatwa sytuacja, ale wierzę, że sobie z nią poradzą. Bartek im pewnie pomoże, bo naprawdę jest takim dobrym duszkiem w tej opowieści :D

    OdpowiedzUsuń
  26. Ta chwila zapomnienia sprawi pewnie, że Liwka będzie cierpieć jeszcze bardziej. Łukasza nie mogę rozgryźć i zupełnie nie wiem jak on rozwiąże sprawę z Agnieszką, albo i nie rozwiąże!
    Od Agnieszki wystarczy zażądać założenia rodziny (w domyśle dzieci), a ucieknie gdzie pieprz rośnie:). Oboje są po 30 więc czas na dzieci, a ona nie wygląda na taką co by je chciała mieć!

    OdpowiedzUsuń
  27. Scena w łazience- nie umiem znaleźć słów, niech to szlag! Coś pękło, emocje zwyciężyły, jak ja to kocham! Zastanawiam się tylko jak to potoczy się dalej, co z Agnieszką? Oczywiście kibicuję Łukaszowi i Oliwce, oby udało im się wszystko przezwyciężyć. Pozdrawiam (:

    [powoli-zamarzam]

    OdpowiedzUsuń
  28. Dobrze jest nie marudz :P pękł w końcu!!! Alleluja rozwiedz ich czy coś. Pasują do.siebie w tej historii. A byłaś u mnie ? Jak nie to www.majkawskrze.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  29. Wiedziałam, że tak to się skończy! I bardzo, ale to bardzo się z tego cieszę. Mam nadzieję, że Pan Żygadło przejrzał na te swoje piękne oczęta. Teraz trzeba się tylko pozbyć Agnieszki... :)

    OdpowiedzUsuń