piątek, 1 lutego 2013

Rozdział 9

9. Bo ja nie mam praktycznie nic.

Oliwia
       Czy można przez tydzień przebywać w jednym mieszkaniu i nie zamienić ze sobą ani słowa? Otóż można. Ja i Łukasz jesteśmy tego idealnym przykładem. Od naszej rozmowy, w której w pewien nielogiczny sposób oznajmiłam mu, że nadal darzę go tym wyjątkowym uczuciem, jakim jest miłość, ciągle siebie unikaliśmy. On wychodził na trening, gdy ja wstawałam, ja wychodziłam na korty, gdy on wracał na obiad, ja jadłam kolację, gdy on był w łazience. Najgorzej to miał chyba w tym wszystkim Bartek, bo przecież spędzał czas i ze mną, i z nim. Na jego miejscu bym się chyba obraziła czy coś, ale nie, on znosił te wszystkie męki z anielską cierpliwością. Myślę, że to przez tę kontuzję, i tak miał dużo nerwów, więc tym się nie przejmował.
       Spakowałam najpotrzebniejsze rzeczy, a walizkę postawiłam w przedpokoju. Byłam gotowa na kilkudniowy powrót w rodzinne strony. Wizja pobytu w Polsce napawała mnie radością, utarczki z Łukaszem traciły wówczas na znaczeniu. Minął tydzień, następnego dnia wyjeżdżałam, więc nie byłam na kortach. W ten sposób nie udało nam się minąć. Łukasz wrócił z treningu, a ja siedziałam w salonie i oglądałam telewizję.
- Oliwia! Ty chcesz się wyprowadzić?! – właśnie to powiedział jako pierwsze po tygodniu unikania siebie nawzajem. Był jakiś taki przerażony.
- Wyprowadzić? Z jakiej racji? – udawałam bardziej zdziwioną niż on.
- No… Ta walizka w przedpokoju…
- Przestań, przecież nigdzie się nie wyprowadzę, bo to mój dom. Wygoniłabym was, a nie sama stąd uciekała. Po prostu lecę z Bartkiem do Polski.
- Do Polski?
- Tak, do Polski. Ale spokojnie, za trzy dni wrócimy – odpowiedziałam i wstałam z kanapy, podążając w kierunku swojego pokoju.
- Oliwia… - zaczął po chwili.
- Nie, Łukasz. Nie dzisiaj. Porozmawiamy, jak wrócę – nie byłam gotowa na poważną rozmowę, więc po raz kolejny go zbyłam.
       Home, sweet home. Aż chce się krzyczeć, gdy wysiada się na łódzkim lotnisku po dwuletniej nieobecności w kraju. Wszystko się zmienia w zawrotnym tempie. Hala, w której tak często niegdyś bywałam, trochę wyblakła, ale nadal ma w sobie tę moc. Zaraz po meczu spędzonym obok nieco sfrustrowanego, ale szczęśliwego Bartka, postanowiłam zadzwonić do mojego kochanego braciszka. Przypadki chodzą po ludziach i okazało się, że też był wówczas w Łodzi. Nie obyło się bez spotkania.
- Ciocia Śliwka! – usłyszałam radosny krzyk, a po chwili jakieś małe stworzonko tuliło się do moich nóg. Niewątpliwie był to synek Pawła, a mój chrześniak.
- Śliwowica! Jak miło cię widzieć – zawtórował mu mój, kochany, starszy brat.
- Tak, też się cieszę – uśmiechnęłam się promiennie i nawet wybaczyłam im to ciągłe robienie ze mnie węgierki.
       Znaleźliśmy jakąś zaciszną łódzką restauracyjkę . Mały zażądał lodów, a mi i Pawłowi wystarczyła kawa. Rozmawialiśmy na wiele różnych tematów, zgrabnie omijając kwestię mojego życia w Rosji i przyjazdu do rodziców. Nie widziałam się z nimi ponad rok, tego nawet Paweł nie rozumiał, ale starał się mi tego nie wypominać, bo wie, że nie cierpię, jak się mnie do czegoś zmusza. Zawsze był moim aniołem stróżem, chronił mnie w każdej możliwej sytuacji, pomagał wychodzić z każdego bagna, w jakie wpadałam. Krył mnie przed rodzicami, nie pytał po co, dlaczego i jak, był bezwarunkowo. Nigdy nie mogłam na niego narzekać. Dziś jest wspaniałym mężem, cudownym ojcem i genialnym radcą prawnym. Dzielą nas tylko trzy lata i to mnie jeszcze bardziej pogrąża. Bo ja nie mam praktycznie nic. Ani męża, ani dzieci, ani nie jestem wielką postacią w swoim zawodzie. A przecież te same geny, ta sama krew, to samo wychowanie, a jedyne, co łączy nasze życiorysy, to początek. Środek jest zupełnie inny, a i zakończenie pewnie będzie różne. Zazdroszczę mu, tak bardzo zazdroszczę mu tego wszystkiego. Dlaczego ja zawsze muszę mieć pod górkę? Dlaczego nie mogę być tak po prostu, bez żadnego zbędnego „ale”, szczęśliwa?
- Oliwia… - zaczął niepewnie Paweł. Wyczułam, że ma ochotę wejść na bardzo grząski grunt.
- No… Mów, nie zabiję cię.
- Masz zamiar przyjechać w tym roku na święta do domu? Rodzice byliby szczęśliwi. Oni za tobą tak bardzo tęsknią.
- Przemyślę to – odpowiedziałam beznamiętnie.
- Tak właściwie, to dlaczego nie chcesz przyjeżdżać?
- To nie jest tak, że nie chcę. Po prostu tak ostatnio wychodziło. Jak ci obiecam, że w tym roku przyjadę na całe święta, to dasz mi spokój? –zapytałam nerwowo, a on się uśmiechnął.
- No, to zostaje nam jeszcze jeden drażliwy temat. Jak ci w tej Moskwie?
- Mieszkam z Łukaszem i Bartkiem – wypaliłam prosto z mostu, nie bawiąc się w żadne owijanie w jedwab, a Paweł o mało nie zakrztusił się swoją zimną już kawą.
- Co?! – zapytał z niedowierzaniem.
- To, co usłyszałeś. W moim wielkim domu codziennie mijam się z Łukaszem Żygadło, który nadal jest jedyną miłością mojego życia, oraz Bartoszem Kurkiem, który… W sumie sama nie wiem, co on – zaśmiałam się pod nosem.
- Który dba o ciebie tak, że zabrał cię tu ze sobą – powiedział za mnie Paweł.
- No, w sumie. Tak wyszło, wiesz… Chyba chciał się po prostu odwdzięczyć.
- Może tak, a może nie.
- Paweł! – skarciłam go za snucie domysłów.
       Kilkadziesiąt minut w towarzystwie brata i chrześniaka uświadomiło mi, jak bardzo pragnę rodzinnego ciepła, spokoju i stabilizacji. Jak bardzo mam dość swojego życia, wiecznych kłopotów i przygodnych znajomości. Jak bardzo chcę to zmienić i jak bardzo nie mogę tego zrobić. Jedyne, co mi zostało, to od czasu do czasu użalać się nad sobą i swoją nieudolnością w miłości. Bo jak to jest możliwe, że przez dziesięć lat kocham ciągle tę samą osobę, która, co najgorsze, nigdy nie będzie moja?
       Wiele bym dała, żeby cofnąć się dziesięć lat wstecz i nie pozwolić mu odejść, nie pozwolić mu na ostatni pocałunek, nie pozwolić na zburzenie mojego świata. Co ma Agnieszka, czego nie mam ja? Może i jest piękną modelką, ale to zawsze ja byłam przy nim. Nawet teraz częściej towarzyszę mu podczas sukcesów niż ona. Nigdy tak naprawdę nie dowiedziałam się, dlaczego to zrobił. Nigdy też nie powiedział, że mnie nie kocha.


Bartek
       Spotkaliśmy się ponownie dopiero na lotnisku, ale było widać, że wizyta w kraju podziałała na Oliwię kojąco. Z jej oczu znikł ten przenikliwy strach i zagubienie. Na ich miejscu pojawiły się ogniki radości i względny spokój. Dla mnie też była to ważna wizyta. Może i nie grałem, ale odwiedziłem stare śmieci i uspokoiłem nostalgię.
- I jak ci się podobało? – zapytałem siedzącą obok Oliwię.
- Było wspaniale. Tego właśnie potrzebowałam. Dziękuję ci, Bartek – powiedziała ze łzami w oczach i pocałowała mnie w policzek. Mi wystarczyła radość w jej oczach, żeby wiedzieć, że to miało sens, że zrobiłem dla niej coś dobrego.
       Całą drogę przespała z głową na moim ramieniu, a ja z dziwnym dla mnie spokojem obserwowałem ciągle zmieniające się chmury. Od Morawskiej zawsze biło jakieś bliżej nieokreślone ciepło i energia, która potrafiła podnieść człowieka z każdego dna. Tylko jej to wszystko nie pomagało. Na nią to ciepło i energia nie działały. Nie potrafiła podnieść się ze swojego dna, które niejako zafundował jej Łukasz. Ludzkie relacje są skomplikowane, ale ta dwójka zaprzeczała wszelkim pojętym normom i standardom.
       Najgorzej było, gdy zaczęła majaczyć przez sen, że chce tylko być szczęśliwa i czuć się kochana. Czy taką właśnie płaci się cenę za szczerą i prawdziwą miłość? Czy z tego powodu trzeba być wiecznie nieszczęśliwym i cierpieć? Nawet jeśli tak, to Oliwia na coś takiego nie zasłużyła.

~*~
Gdyby rozdziały mogły same za siebie mówić, ten z pewnością powiedziałby coś w stylu: "Dzień dobry! Jestem zapchaj dziurą przed punktem zwrotnym w akcji! A moja jakość powala na kolana!" Ta paplanina zanosi się na długą, skoro lubicie moje pieprzenie. Jakkolwiek irracjonalnie to brzmi.XD Więc w spisie treści mam dla Was niespodziankę, mianowicie już teraz możecie się zapoznać z tytułami kolejnych rozdziałów i uruchomić swoją wyobraźnię, jednocześnie kontrolując moje pisarskie poczynania.xD A z kolei jeśli chodzi o akcję 'Liebster Awards' to moje odpowiedzi zamieściłam TUTAJ, wpadnijcie, kto wie, może Was nominowałam?XD Aczkolwiek ja średnio lubię takie zabawy, zrobiłam to w sumie z nudów. Jeśli dziś wieczorem na Torwarze w tłumie wypatrzycie dziewczynę w grubym szarym swetrze, ciągle dzierżącą aparat w dłoni i powściągliwą w wyrażaniu kibicowskich emocji, to możecie krzyczeć do niej Commi, całkiem prawdopodobne, że się na Was dziwnie spojrzy.XD A jej mina po chwili będzie pełna przerażenia, że ktoś odkrył jej tożsamość. Potem powinna Was zabić.^^ A tak na serio, to będę niektórych z Was szukać.xD Mnie znajdziecie w sektorze R.:) A wracając do opowiadania, to w końcu udało mi się przebrnąć przez 13. rozdział, a głowa znów jest pełna pomysłów! Miałam zamiar skończyć to w 20 rozdziałach, ale już wiem, że nie wyjdzie.xD Będzie więcej, cieszycie się?:D Oszukiwanie serca częściej? We wtorki i piątki? Co wy na to?
Commi

26 komentarzy:

  1. Myślę, że te trzy dni spędzone w Polsce dały Oliwii do myślenia. Ba. Ja jestem nawet tego pewna. Myślę, że tera spojrzy ona na wszystko z dystansem i świeżością i może stwierdzi, że nie jest aż w tak beznadziejnej sytuacji jak jej się na początku wydawało. Wydaje mi się, że Bartek jest takim Aniołem Stróżem Oliwii. Będzie nad nią czuwał. On po prostu będzie.

    Pozdrawiam.

    P.S. Też będę na tym meczu :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Oj Oliwcia, Oliwcia. Dobrze zrobiła, że się zgodziła na wyjazd. Trochę sobie odetchnęła od tej chorej sytuacji, jaką ma w Rosji. Taki Bartek do rany przyłóż, że aż zaczynam się zastanawiać, co on taki święty xD Zazdroszczę meczu ;)
    Pozdrawiam, Milka ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Bartuś-ideał. Tyle w temacie! Spróbuj mi go skrzywdzić, to wiesz...! Znajdę cię (to nie są groźby, gdyby czytał to jakiś policjant). Żygadło nas nie rozpieszcza, że tak zacytuję Bartusia. Tak czy siak, wierzę, że Oliwka będzie z nim szczęśliwa. :D
    Wtorki i piątki to piękne dni, pomysłodawca tego projektu musi być geniuszem! :P
    Do wtorku, o taaak!
    Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
  4. oj ^^ jestem ciekawa jak będzie wyglądać ten zwrot akcji ^^ aj już się nie mogę doczekać :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Tak, tak, tak! Im częściej będą rozdziały tym lepiej, bo tydzień to szmat czasu, jak się czeka. A Oliwia powinna w końcu pogadać z Łukaszem ;)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  6. tak, tak, tak!

    OdpowiedzUsuń
  7. Zapchaj dziury też są fajne. Zwłaszcza, kiedy są takie i pokazują tyle Oliwii. Która w końcu jednak potrafi być szczęśliwa dzięki rodzinie i która jest potwornie uparta. Zresztą, tak samo jak i Łukasz. Dobrali się, naprawdę. Ciągle ciekawi mnie ta postać Bartka, czy jest miły tak po prostu czy może jednak bardzo cieszy go spędzanie czasu i pomaganie Oliwii.
    Jak najbardziej podoba mi się, że będzie więcej jak i jestem za pomysłem by również częściej. :D
    Życzę dużo weny, czasu i pomysłów. ;D

    OdpowiedzUsuń
  8. z niecierpliwością czekam na zwrot akcji :D
    pozdrawiam
    http://niedostepni-dla-siebie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  9. Chyba każda z nas nie jeden raz zastanawiała się tak jak Oliwia, co ma tamta kobieta czego ja nie mam. Czasami sami faceci tego wytłumaczyć nie potrafią. Wyjazd widać że dobrze jej zrobił, do tego spotkanie z bratem który może jej coś podpowiedział. Sama Oliwka chyba też zobaczyła czego tak naprawdę chce od życia, chce mieć rodzinę, być szczęsliwa tylko brakuje jej u boku Łukasza, kto wie może to jeszcze się spełni, a może ktoś inny zajmie jego miejsce

    OdpowiedzUsuń
  10. Bartosz i jego zachowanie coraz bardziej skradają moje serce :) Kurcze, lubię go tutaj wyjątkowo, przynajmniej jak na tą chwilę :) Wydaje się być bardziej dojrzałym niż pozostała dwójka. I te refleksje nie nastrajają zbyt optymistycznie, ale w końcu cierpienie jest sensem istnienia, jak to mówią. Ja też uważam, że Oliwia na to nie zasłużyła, po prostu ulokowała uczucia w kimś nieodpowiednim. Podziwiam ją tylko za to, że potrafi tak żyć od dziesięciu lat, a na dodatek przez tyle czasu nic z tym nie zrobiła. I tak będzie musiała porozmawiać z Łukaszem, więc uciekanie nie ma sensu. Cieszę się, że wizyta w domu dobrze jej zrobiła, poprawiła nastrój, ale jednocześnie dała do zrozumienia, czego jej brakuje. Chyba każdy z nas marzy o szczęśliwej rodzinie, stabilizacji, spokoju, o tym, by być dla kogoś tą najważniejszą osobą i czuć się kochanym. Przynajmniej większość tak ma. Życzę Oliwii, żeby w końcu znalazła kogoś, kto będzie taką osobą i odwrotnie :) Ciekawa jestem, jakie skutki będzie niosła ze sobą rozmowa z Łukaszem i co z niej wyniknie? Jeśli on nie będzie potrafił wybrać, to chyba powinna dać sobie z nim spokój. Wiem, że łatwo się mówi, ale chyba nie chce do końca życia czekać na cud, na to, że w końcu poczuje do niej coś takiego, jak ona do niego i zostawi dla niej żonę? Może ułoży sobie życie z kimś innym? ;) Wrr, jak ja nie lubię czegoś nie wiedzieć! :P

    OdpowiedzUsuń
  11. Wyjazd do Polski oraz spotkanie z bratem i chrześniakiem dobrze jej zrobił. Bartek w tym opowiadaniu wydaje się być tutaj najbardziej dojrzały z tej trójki lokatorów. Uciekanie przed poważną rozmową nie jest wyjściem z sytuacji więc dobrze by było gdyby w końcu tak szczerze porozmawiali.

    OdpowiedzUsuń
  12. Zdecydowanie cieszę się z większej ilości rozdziałów :) I nie mogę doczekać się tego zwrotu akcji. Wyjazd do Polski na pewno pomógł jej w przemyśleniu pewnych rzeczy. A teraz czeka Oliwię poważna rozmowa z Łukaszem. Co oni obydwoje zrobiliby bez Bartka? Jak na razie to z niego chodzący ideał ;D
    Pozdrawiam i zapraszam do siebie na nowy rozdział :)
    http://fighting--for--happiness.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  13. Uwielbiam Twojego Bartosza <3 Koniec i kropka. Różni się od tych innych blogowych Bartoszów. Nie jest tutaj głównym bohaterem, ale lubię go tutaj najbardziej. Jest taki pocieszny i kochany. Aż trudno uwierzyć, że w takim wielkoludzie jest tyle troski o innych. Az chce się i takim Bartoszu czytać. Myślę, że najlepiej będzie jeśli pozostanie z Liwią tylko na relacjach czysto koleżeński. Po co kombinować nie wiadomo, co? Uwielbiam tą relację, która jest teraz między nimi. I bardzo chce, aby tak zostało. Niech nic się nie zmienia. Niech Bartosz nadal będzie jej dobrym duszkiem i przyjacielem.
    Brata też ma Liwia kochanego. Zawsze chciałam mieć starszego brata, ale nic z tego nie wyszło. Teraz sobie mogę tylko pomarzyć, bądź poczytać o takich braciach :D
    Teraz Liwię czeka rozmowa z Łukaszem i mam nadzieję, że w końcu pogadają sobie tak szczerze :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Zrobił się niezły kocioł. Oliwia się przyznała Łukaszowi, że wciąż go kocha i tak jak można było się tego spodziewać, to strasznie zagęściło atmosferę. Dlatego tym bardziej nie mogę się doczekać następnego rozdziału skoro ma być on taki przełomowy. Najbardziej zaintrygowało mnie jednak ostatnie zdanie w części Oliwii. Czy ja dobrze rozumiem, że Oliwka z Łukaszem byli parą, ale chłopak NIGDY nie powiedział jej, że ją kocha? o.O To jest dla mnie strasznie dziwne, serio.

    OdpowiedzUsuń
  15. Ja też byłam w sektorze R, drugi rząd od góry i cię z prosaen szukałyśmy :( ja to byłam takie stworzonko w czarnych włosach, w szarym swetrze i szarej bluzce, zdecydowałam się być za Resovią. Buuuu, a tak chciałam się z Tobą zapoznać! :<

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, szkoda, że nie wyszło. Ja tam byłam w drugim rzędzie od dołu, a do góry to się nie rozglądałam. ;P Na Brazylii się spotkamy.xD Tego to ja sobie nie odpuszczę.;D

      Usuń
  16. Bu, nie znalazłyśmy się! A specjalnie chodziłam na dół i prezentowałem swoje niebieskie buciki xd a co do opowiadania: tak, cieszymy się. mój braciszek to też Paweł :D a obok Oliwii jest taki fajny Bartek, a ona dalej z tą miłością.

    OdpowiedzUsuń
  17. dla mnie może i być nawet codziennie nowy rozdział :) przynajmniej oderwałabym się od rzeczywistości :)
    a tu problemy, problemy i jeszcze raz problemy. biedna Oliwka, biedny Łukasz.czy oni kiedykolwiek dojdą do porozumienia?

    OdpowiedzUsuń
  18. Lubie to, jak przedstawiasz w swoim opowiadaniu Bartka. Naprawdę szkoda mi Łukasza, prawdę mówiąc bardziej, niż Oliwii. Jejku, wyszłam na chamską dziewczynę.. Moim skromnym zdaniem nawet w ciągu dnia mogą być dwa rozdziały:)

    Zapraszam do siebie na wspominasz.blogspot.com, drugi rozdział opowiadania z Michałem Kubiakiem. Pozdrawiam ciepło!

    OdpowiedzUsuń
  19. Niby zapchaj dziura, ale taka zawsze jest potrzebna i myślę, że jednak wnosi coś istotnego do dalszej części opowiadania. Nawet najmniej znaczący rozdział wnosi coś nowego i daje do zastanowienia. Przynajmniej jest tak w moim przypadku. Dowiedziałam się, iż brat Oliwii nazywa ją śliwowica! (Aczkolwiek za nic nie mam pojęcia dlaczego...) Przez chwilę pomyślałam też, że Bartek może ma coś więcej do Oliwii, nawet jeśli o tym nie wie, hm. Zastanawiające jest to, jak Ty z tego wszystkiego wybrniesz. Jestem jak najbardziej za częstszym publikowaniem! :D
    Widzę, że mieszkasz gdzieś w okolicach Warszawy! Przy najbliższym meczu plusligi czy dopiero reprezentacji może poszukam Cię wzrokiem i sprawię byś się bała, że ktoś Cię zdemaskował. >D

    OdpowiedzUsuń
  20. A pieprz sobie, ile wlezie, tyle że nie skłaniam się do opinii zapchaj dziury. Jeżeli to jest coś takiego, to ja na okrągło to piszę. :P A oszukać serce dwa razy w tygodniu jak najbardziej mi odpowiada.
    Hm, ojczyzna i rodzina to chyba najlepszy sposób na odreagowanie i choć częściowe zapomnienie o problemach. Chciałabym jakoś doradzić Oliwii, choć brzmi to kategorycznie nienormalnie, jak ma poradzić sobie z fantem o imieniu Łukasz, ale po prostu nie mogę. Może Bartuś coś zaradzi? To będzie zupełna nowość z mojej strony, ale zdaję się w stu procentach na niego. :P

    OdpowiedzUsuń
  21. Oliwio, Oliwio ciężka rozmowa z Łukaszem się czeka!! Ona nie może przed tym uciekać, a Łukasz powinien znaleźć sobie mieszkanie!!!

    OdpowiedzUsuń
  22. Wydaje mi się,że będzie lepiej jak Łukasz się wyprowadzi. Czy on naprawdę jest tak ślepy,ze nie widział przez całe 10 lat,że Oliwia dalej go kocha? Czy po prostu nie chciał widziec?
    Częstsze rozdziały? Jestem za;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nominowałam Cię do The Versatile Blogger Award ;)

      Usuń
  23. Wizyta w Polsce faktycznie podziałała kojąco. Dobrze, że spotkała się z bratem, który od zawsze był dla niej ostają i wielkim wsparciem. Dobrze też, że Kuraś czasami jest taki wspaniałomyślny. Ta cisza ze strony Łukasza i pytanie o wyprowadzkę pełne wyrzutów było nie na mniejscu... Ciekawe jak zareaguje na powrót szczęśliwej Oliwii.

    OdpowiedzUsuń